Na początku kupiłem sobie wiertarkę. A właściwie to żona
namówiła mnie do tego. W zasadzie to nic takiego nie robiłem, żeby była mi
potrzebna. Zawsze ja i moja rodzina uważaliśmy, że nie mam zdolności do
majsterkowania. Nie to, że nie potrafiłem wbić gwoździa. Śrubkę też
przykręciłem, ale nie miałem potrzeby robić czegoś więcej. Po prostu w ogóle
mnie do tego nie ciągnęło. Dopiero grubo po trzydziestce poczułem, że coś chcę
własnoręcznie zrobić. Konkretnie jakiś mebel. Żona stwierdziła – to kup sobie
wiertarkę i rób. Kupiłem. A potem zrobiłem drewniane biurko. Ot tak, po prostu.
Takie z miejscem na komputer i wysuwaną szufladą na klawiaturę. Projekt był
głównie żony. Następnie był stół i wisząca półka na książki. Potem wspólne ułożenie
podłogi w Naszym nowym mieszkaniu, trzy szafy, łóżko i wiele innych rzeczy. Sam
nie wiem skąd wziął się u mnie pociąg do takich prac.
Na początku byłą wiertarka |
Inspiracje i naukę czerpałem głównie z internetu oraz porad
rodzinnych. W sieci trzeba jednak filtrować informacje, bo nie wszystko co się przeczyta
jest prawdą, nie wszystko nadaje się do powtórzenia a czasami zrobienie według
przedstawionych porad może prowadzić nawet do zniszczeń. Jest jednak sporo
dobrych stron, ale ich ocena i decyzja co do wykorzystania zdobytej w ten
sposób wiedzy należ wyłącznie do czytającego i tego należy się trzymać.
Pomysł aby opisywać co i jak robię, narodził się właśnie podczas
wertowania sieci w poszukiwaniu rozwiązań problemów techniczno-wykończeniowych.
Chciałem jednak poprowadzić to w trochę inny sposób niż większość moich
poprzedników. Autorami głównie byli doświadczeni zawodowi fachowcy, którzy nie
zawsze tłumaczyli wszystko od podstaw tak jak powinno się to robić dla
początkujących. Ja chciałem to zrobić od samego początku i jak „chłop krowie na
miedzy”, czyli tak jak sam chciałbym w owym czasie tą wiedzę dostać. Minęło
parę lat. Wybudowaliśmy (nie sami) Dom. Przyszedł czas, aby się wkrótce do
niego wprowadzić. Pracy jest masę. Już przy samym powstawaniu budynku wiele
robót wykonywaliśmy z żoną samodzielnie. Chociażby ocieplenie poddasza i jego
zabudowę z płyt gipsowo-kartonowych czy ocieplenie zewnętrzne. Postanowiłem
więc zacząć to wszystko dokumentować w postaci bloga. Szkoda, że nie zrobiłem
tego od początku, ale tak naprawdę celem moim nie było opisywanie historii
powstawania domu, ale pokazanie co i w jaki sposób wykonuję. Właśnie dla
laików, początkujących i nieprzekonanych. Wierzę, że dzięki temu blogowi wielu
czytających znajdzie odpowiedzi na dręczące i często podstawowe pytania. Mam
nadzieję, że potencjalne „złote rączki” wezmą narzędzia w swe dłonie i
rozpoczną naprawdę fajną przygodę, która daje bardzo dużo satysfakcji.
Uwierzcie mi, że na własnoręcznie zrobionym łóżku śpi się dużo lepiej, a na
ściany, które się samemu pomalowało patrzy się z prawdziwą czułością.
Teraz już tylko poskręcać |
Serdecznie wszystkich zapraszam do śledzenia tej odcinkowej
noweli. Posty będę dodawał w trakcie wykonywania prac. Czasem jedna praca
będzie dzielona na kilka odcinków, gdyż normalnie pracuję zawodowo, a
wykańczanie domu robię po godzinach i w weekendy. Trochę to może potrwać zanim
wszystko z żoną zrobimy, ale wierzę, że efekt będzie zadowalający zarówno dla
nas jak i dla Was.
Fajny artykuł
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis
OdpowiedzUsuń